Wezbrało we mnie tak jakby odkrycie <br />
Zapomnianych dni gdzieś pokrytych strzechą <br />
Gdzieś obdartych w samozwańcze życie <br />
<br />
Przed sobą albo bladym czasolustrem <br />
Wystarczyło przejść aż do samego dna <br />
Gdzie pot z kurzem półlitrówki puste <br />
Ciągła gonitwa po życiorysie trwa <br />
<br />
Z nadzieją albo spojrzeniem Twoim <br />
Odszedłem gdy można było powiedzieć <br />
Tych lat ułamek sekund raptem dwoje <br />
Co bogactwem napełnią tuż po biedzie <br />
<br />
Zamknięty lub za zegarem przestrzeni <br />
Nie wiem kim teraz jestem może człowiek <br />
Dlaczego milcząc w krzyk się nie zmienił <br />
Gdzieś wtedy albo już całkiem w Tobie<br />