z podmuchem zimnego wiatru
zakładam ciepło na głowę
pod szyją szal
babie lato płynie bokiem
mało słońca o tej pięknej porze
gdy pojawia się płonę z zachwytu
w zakamarkach duszy wspominam dzień
po raz pierwszy pocałowałem noc
ubraną w czas zapamiętanych zdarzeń
szukam cię nie mogąc z najść
ślady zatarł los jesienny pejzaż za oknem
z depresją w tle zaciera sen już nie boję się
widok na liście kolorowe ledwo wiszą
tyle warty świat gdy brakuje siebie
we dwoje łatwiej każdy wie
kruche życie korzystaj mądrze
czerp garścią kochaj najmocniej