liście zrzuca, wiatrem niesie,
tęczowym dywanem drogi pokrywa.
Ach ta jesień! całe ptactwo już popędza,
niecierpliwie czekające gdzieś na górze
swych pierwszych odlotów.
Ach ta jesień! białą mgłą otula smacznie
o poranku swą roślinność
znikającą skromnie.
Ach ta jesień! królowa wdzięku i dźwięku,
gdy soczyste krople deszczu
wypełniają po brzegi ubytki w chodniku.
Ach ta jesień! babie lato, promyk słońca,
padający raz ostatni
na pokryte szarością oblicza.
Ach ta jesień! matka krzyżaków
bawiących się na pajęczynach
zawieszonych w miejscach niewidocznych.
Ach ta jesień! chociaż zapach spalin, smogu,
nazbyt drażniący nasze nozdrza,
czasami jednak wiosenną pachnie nadzieją.
Ach ta jesień! siostra zimy, krewna lata,
z wiosną też ma coś wspólnego.
Najpiękniejsza jednak spośród świata.
Ach ta jesień!...