opadną kształtem liście i zgniją czerwienią
noc przyjdzie bez ciepła nim wszystko się zmieni
diabelski ziąb będzie połyskliwie anielski
zasłuchani w zmierzch coraz szybszy
zapatrzeni w mgłę lodowatych wspomnień
smakując sercem słońce w przejmującej ciszy
zachłyśniemy się sobą oddychając nieprzytomnie
zapomnimy dotknąć snu pośród pajęczyn
nie powiemy słowa oszukani szóstym zmysłem
szelestem gestów wykrwawimy czas niezręczny
resztki szans postradamy ryzykując wszystkim
potem będzie gorzej i jeszcze boleśniej
ponad niebem z iskrami rozbijemy zwątpienie
wypijemy złą chwilę połykając łez milczenie
zasypiemy w śniegu jesienne szaleństwo