na rozgrzanej słońcem skórze,
jak cichutki śmiech,
jak igraszka wiatru
w spokojnej naturze
Gwałtowny wdech,
urwany krzyk,
mocne uderzenie,
bezskuteczne
prawie jak złudzenie
oddech wiatru nieskończony,
swą melodią koi, rani
nieświadomych swych słuchaczy,
bo nic dla nich dziś nie znaczy
lecz w ich duszach pozostaną,
te muśnięcia, uderzenia,
te objęcia, odepchnięcia,
nie wyblakłe przezroczyste
te wspomnienia i odczucia,
to nie zwykłe szare cienie,
to cień wiatru
niewidzialne otulenie...