za obłudnym
uśmiechem skryta
orężem jej plotka
za tarczą oszczerstw
ukrywa się i trwa
z zakamarków mroku
swą obmierzłą twarz
wychyla by pławić się
w blasku małostkowej
pogardy poklasku
rozdrapuje stare rany
zadaje ból by ranić
cierpieniem się żywić
skrywana wychyla wciąż
swe macki duszące
oplatając serce i duszę
by w mroku bezkresnym
pogrążyć