w rozłące w rozterce
nadzieja nadejdzie
a jeśli na przystanku miłości
ciebie nie będzie
opuszczę wzrok kwiaty w śmietnik
zakwaszony dłonie w kieszeni
zbuduję na nowo szczęście
gdzieś w Dagestanie
załamane ręce zmartwiona twarz
obrazem wnętrza dusza cierpi
lecz ty nie rozumiałaś nieszczęścia
kierowałaś się rozsądkiem
ale ten autobus był dla nas dwojga
wysiadłaś wcześniej
zostałem sam jak iskierka
która zapłonie
która nie gaśnie
gdzieś w Dagestanie
złe wspomnienia bolą
choć szliśmy jedna drogą
dobrze było dobrze
kocham takie życie odnajdę cię
gdy zawołasz że kochasz mocno
nie tak samo mocniej wcześnie rano