twarz
smutna niewyraźna
za oknem deszcz
spod powiek
słone wyschnięte morza
napełnia tęsknota
niegdyś bywało
na niebie gwiazd tysiące
dziś ani jednej
ciebie nie oglądam
wspominam chwile
dziś nie ma nas
nie będzie nigdy więcej
złudzenie jak sen
pustynna burza jak róża
usta spierzchnięte
słów nie wydobędziesz
wyschła nasza studnia
złamany
jak prosty kij wierzbowy
na którym grywałem
zapominam śladów
słów nie kojarzę
odchodzę w ciszę
dziś nie marzę
nie zasnę
złamane serce czuję wyraźniej
głęboki wdech
szloch rozrywa płuca
kołaczę w drzwi nikt nie otwiera
ostatnia próba się nie powiodła
nas już nie ma
jak wczorajszej rozmowy
nadejdzie wiosna
zielona beztroska
promienna jak zorza
wiosną
zakwitniesz na nowo
moja miłości