upadają mury na kolana przed graficiarzem
farba na dłoniach a my ciągle razem
całe płaty skóry oddzielone kolorami lata
jak ptak wolny spadam pocałunkiem na twój policzek
nic i nikt nie zburzy szczęścia
między mną a twoim niewinnym spojrzeniem
czasem brakuje gdy dzieli uczucie odległość
przepadamy za sobą jak kamieniem w przepaść
w sercach echo poprzedniej długiej nocy
odchodzimy w przestrzeń emocji
mam dość tych ludzi tych typów
co palec wtykają by bolało
moje serce pełne ciebie
w dzbanie kwiatem jestem dla twoich uśmiechów
nie winny do ciebie biegnę
słowa w ustach nie utrzymam
kocham cię ponad szczytem marzeń