jakie spotyka człowieka to rodzina
samotność zabija powoli
czas złodziej kładzie zimne dłonie
na słabe ciało z bagażem dat
mszczą się niewykorzystane sytuacje
kopa nie raz otrzymałem za dobre serce
jedynie co mam to tyłek nie ze szkła
dbam o to co najważniejsze
dzieci szczęście moim
radością wypełniają wnętrze
dusza unosi myśli szczere bez grama nienawiści
kocham wszystko kocham ludzi co patrzą sercem
życie w miłości życie do późnej włosów bieli
laska w zmarszczonej od lat dłoni
podpiera cały świat
gonimy obłoki puki starcza sił
motyle na łące jak małe szczęścia
dumny rozciągam ramiona
natchniony usypiam marzenia na jakiś czas
płynę dumny z duchem czasu
w objęciach żony witam świt