nic nie zostanie
żadna myśl żadna budowla
odchodzimy w przestrzeń
całkowicie astralni
całkowicie nierealni
świat ideologi wizji
szkoda czasu
żyj zgodnie z naturą
skromnie
świat maluje zielone wzgórza
płaskie łąki uskrzydlone ptactwo
ponad nami niebo
gwiazdy patrzą i się cieszą że ludzie wciąż grzeszą
naiwni zakłamani kierowani religią
nawet spowiedź ktoś wymyślił może wymodlił
bo mu szepnął anioł z nieba by można było w grzechu tonąć
zdradzać nie pomagać
zabijać w sobie człowieka
niewinne ofiary luksusu
wiedzy chore kierowanie owieczkami
czas zmienić myślenie wrócić do prawdy korzeni
życie proste jak dziecka marzenia
manipulowani nie widzą innej drogi
świat jak schody w starej kamienicy wali się
mur pęka jak serca niewinnych
ofiary po obu stronach barykady
Boże do czego to prowadzi
Sodoma i Gomora klęka
przed współczesnym grzesznym złym światem
wojny bez sensu
giną kobiety dzieci
zawieszenie walk nic nie daje
dziś bombardujemy lub się w metrze wysadzamy
na rzeź prowadzi ktoś kto wie co jest a jutro nie
nie zostanie po nas nic
czas i kurz przykryje cienką warstwą białe kości
zakładam bluzę z kapturem idę przemyśleć wszystko
tak naprawdę wyjechać chcę
tylko więź z rodziną trzyma mnie inaczej bym był gdzieś dalej niż Madagaskar z Murzynami na ty
albo dalej z braćmi Aborygenami krzesać ogień
na skraju buszu