gdzie ja taki nieogolony
idę przed siebie oblany potem
najtrudniejsze samotne wieczory
ciche ciemne noce
mówią wędrowcze
odpocznij czasem gdzieś pod lasem
świat nie zając nie ucieknie
napędzony przez myśli
trochę zaniedbany miejscami goły
czeszę brodę piję ze źródeł wodę
jedzeniem są słowa z ust ludzi którzy kochają
miłość wplata się w rzadkie włosy
posiwiałe z czasem zimą może latem
świat szalony ucieka
a ja jak ostatni kaleka
krocze opisuję z lekka jak malarz artysta
na płótnach szary materiał
spróchniałe sztalugi
w ustach papieros i łzy łzawe jak stawy
świat długi szeroki
a szaleni są ludzie niektórzy
nudzą marudzą snuja teorie i ploty
w tramwajach autobusach przy płotach