<br />
W tym tłumie pustego ścisku<br />
Zgubiony człowiek gdzieś staje<br />
Nie widzi już celu w życiu <br />
Nie widzi już sensu żyć dalej<br />
<br />
Nie szuka znikąd pomocy <br />
Bo szukać jej nie ma chęci <br />
Ma zakrwawione oczy <br />
Krwią czarną życia udręki<br />
<br />
Bezkresne pole otchłani <br />
Wypełnia jego wnętrze<br />
Wszystko go boli i rani <br />
Rozdziera jak nici pajęcze<br />
<br />
Jak kłos na pustym polu<br />
Zginany jest aż do ziemi<br />
By potem złamany w połowie<br />
Oddać się wiatru nadziei<br />
<br />
Powtarza dziecinne pytania <br />
Jak? Po co? Kiedy? Dlaczego?<br />
W bezsensie tego zadania<br />
Czuje potrzebę czegoś<br />
<br />
I czasem wystarczy słowo <br />
Lub inny gest z czyjejś strony<br />
By od tych pęt znów na nowo<br />
Człowiek był uwolniony<br />