posiniałe usta
dżdżysto pada dziś
nie do wytrzymania
targa mną dziwny stan
mroczna noc ciemny płaszcz
na ramionach nic
prócz zero na pagonach
czysty jak lód ogień zgasł
idę lecz nie ma dokąd pójść
w samotności oswojony kot
na parapecie powiędłe kwiaty
kropli wody ktoś im zazdrościł
oddalony duchem od prochu Ziemi
znikam w przestrzeni
nic mego stanu nie zmieni
odlatuję .przybyć tu wiosną
by miłości nie brakowało na świecie
miłości z miłości
złość z nienawiści
piwo z jęczmienia i szyszek chmielu