chwilę czekał do wybuchu słońca
miał nadzieję po wczorajszym meczu
zaczął szukać obok telebimu
potem wszedł między rzędy ławek
niezły połów
ciężki worek wesoło podzwaniał
trochę gorzej było po sprzedaży
kilka złotych w rozpostartej dłoni
teraz wchodził pomiędzy stragany
szukał świeżych pachnących i słodkich
wreszcie znalazł poprosił dwa kilo
siadł na rower popędził wesoły
ciemna strużka płynie po asfalcie
krew się miesza ze słodkim sokiem
pogotowie przybywa za późno
w domu radość panuje od rana
roziskrzona wybuchami śmiechu
słychać głośne krzyki całej piątki
siostra gniecie ciasto na pierogi
czterech braci próbuje jej pomóc
są szczęśliwi bo skoro obiecał
tata zawsze dotrzymuje słowa