uśmiechnęła się powlekła gdzieś
w otchłań gdzie nie ma dna
życie za rękę wlekło mnie
na szczyty na dna brzegi
szukało szczęścia
lecz tutaj go brak
gorąco kula ognia
jest źle
gorzej utkana myśl
będzie jeszcze zimniejszy dzień
nocą Księżyc przysłoni cień piersi
najgorętszy dzień
męczy sen życia
bo go nie ma
utopia chora wyobraźnia
ja szyba ty deszcz
tonę we łzach
czego chcesz
czego pragniesz
stajesz przede mną naga
okryta wstydem z brakiem moralności
lecz doświadczenia bagaż
przyszłaś za mną aż tutaj na dno
patrzysz mi prosto w oczy
widzę nas w lustrze
zimne spojrzenia
rosa spływa po czole nie mogę