jestem wobec niego bezbronna
nie chcę go czuć
paradoksalnie
pustka w mojej duszy
tylko nim może się wypełnić
wlej zaledwie tyle
by wypełnić po brzegi
nie pozwól mi
znosić więcej niż to konieczne
poczekaj aż wsiąknie
nie przelewaj
przeczekaj zmącenie
nie chcę już próbować
bezsmakowe dni
nie dodają energii
oddycham nadzieją
choć pali mi płuca
za oknem zwyczajność
uśmiecham się do niej
zasłaniam zasłony