czego pragną dokąd gonią
jak konie w galopie
zbłądził świat nad krawędzią
za późno by zawrócić
spadaj powiesz
ale nie można już nic po zmieniać
staną narody przeciwko narodom
nie zaznasz spokoju
wołają pokój pokój
tutaj nie będzie Ziemi
wojna dookoła
czaszki białe widzę we śnie
zgrzyt metalu
wybuch po nim
wszystko umiera
brak powietrza jakby gęstsze
kwaśne radioaktywne deszcze
świat narodzi się na nowo
przywitam nowy dzień z uśmiechem
zapomnę wszystko co było
nie ważne teraz umieram
nie ma schronienia
wykupione wszystkie miejsca
jedna kwatera za parkanem
przytul mnie kochanie
jak umierać to nie w samotności
we dwoje zawsze raźniej