Przytuleni w sobie<br />
Wtuleni wokół drewinej laski<br />
Ukryci pomiędy liściem a firaną<br />
Czuję ich wzrok<br />
Ciężar czasu i ciepienia<br />
<br />
Pierwsza była babcia Joli<br />
<br />
Jola mój sześcioletni przedszkolny anioł<br />
Czarne proste włosy<br />
Z wyjątkiem ich końców które zmysłowo<br />
Zakręcały się w miejscach gdzie zaczynały się dołeczki policzków<br />
Kiedy śmiała się i jej oczy<br />
Delikatny pieprzyk ponad lewym okiem<br />
Wbrew wszystkim razem siedzieliśmy w tej samej ławce<br />
Dziewczynka i chłopiec<br />
Tak oto zacząłem wrażliwe życie i poznanie<br />
Kobiety<br />
Jedyni<br />
Układaliśmy układanki szare<br />
Kolorowe<br />
Trzymając się za ręce szliśmy z grupą<br />
Gęsiego<br />
Żeby zobaczyś najstarsze drzewo w okolicy<br />
Śpiewając piosenę o róży w wieńcu<br />
Wybieraliśmy <br />
Siebie<br />
Kiedy wychodziliśmy ze szkoły<br />
Dom Joli był blisko<br />
Jej babcia <br />
Patrzyła na nas przez dwa prostopadłe do drzwi<br />
Okna<br />
Siwe długie włosy<br />
Siwe długie włosy<br />
Siwe długie włosy<br />
Opadające na ramiona<br />
Pamiętam długą białą suknię<br />
Wzrok<br />
Ona <br />
Czekała na nas <br />
Jak czeka się na dzieci<br />
Patrzyła przez te okna<br />
Przecinała wzrokiem krzaki piwonijne i lilje<br />
Smolące nosy przygodnych wąchaczy<br />
Fioletowe floksy i smutne suchotki<br />
Astry późnoletnie<br />
I to co pozostało z pnącego pachnącego groszku na starym drewnianym płocie<br />
Patrzyłem jak Jola odchodziła do wejścia<br />
Znajdującego się z drugiej strony domu<br />
Było też tak i tak<br />
Babcia<br />
Spacerowała po ogródku prawie przypadkowo<br />
Patrzyła na nas jak patrZy się nas swój czas przyszły<br />
A może coś więcej<br />
Ale co<br />
<br />
Jolę spotkałem w pierwszej klasie<br />
Była inna <br />
Przestała być aniołem<br />
I tak okazała ponadkobiecą niezmienności<br />
Jola była ze mną w szkołach<br />
Pięknie<br />
Recytowała<br />
Na wszystkich apelach<br />
Wiersze<br />
Zmieniała Gałczyńskich Broniewskich Baczyńskich<br />
W uczucie i tkliwość i prawdę<br />
Poza<br />
Przypadkowa prawie <br />
W sobie skromie skulona<br />
Ręce<br />
Przed nią razem żałobnie złożone<br />
Najlepjei Baczyńskim pytała<br />
I wyszedłeś jasny synku <br />
<br />
Czy to było kula synku czy to serce pękło<br />
Oczy Joli szkliste<br />
Więcej niż oczy wzruszone<br />
Wszyscy płakali prawie<br />
<br />
Spotkałem ją po latach<br />
W rozedrganym miejskim autobusie<br />
Prawie nie pamiętałem o przedszkolu i tym wszystkim<br />
Co międzyludzkie<br />
i gdzie p0dobno jest Bóg<br />
Ale pamięć wróciła<br />
<br />
<br />
To była Jola<br />
Jola mój sześcioletni anioł<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
"Nie mów że to nieprawda że nie ma aniołów<br />
pogrążona w sadzawce leniwego ciała<br />
ty która widzisz wszystko w kolorze swych oczu<br />
i stajesz syta świata-na granicy rzęs"<br />
<br />
Kiedy piszę o Joli<br />
I wyrywam z siebie jej wspomienie<br />
Używam słów współczesnych swojemu pogobieniu<br />
A przecie to błąd<br />
Ale inaczej nie potrafię<br />
Nikt z nas nie opisze tamtego swojego świata<br />
<br />
<br />
<br />
Będziemy patrzeć przez okna<br />
Będziemy patrzeć przez okna<br />
Będziemy patrzeć przez okna<br />
<br />
Ja nigdy nie będę syty<br />