niczym wbity osikowy kij
nie dbam o strach
skrzydła mam
od samolotu z dawnych wojennych lat
gniew pośród nas zazdrość zabija
za parę złotych gotowi zasztyletować
z litości jedynie pobić
przy drogach grzech namiętnie rozkłada nogi
wystarczy skusić się odjedziesz TIRem zadowolony
z przybitym sumieniem do podłogi
nikt ręki nie poda jedynie grzeszny anioł
nad gardłem przepaści sterczę
niczym wbity osikowy kij
nie dbam o strach
skrzydła mam
od samolotu z dawnych wojennych lat
wolny ptak chwyta pod skrzydła powietrze
na wietrze latawiec unosi dobre wieści
pod rękę z Panem Bogiem wolnym marszem do Nieba
dwie wejściówki mam chodź ze mną
gdy potrzebujesz Raju