pamiętasz jak mocno cię bili
ty zasiniaczona siedziałaś w rogu
za to mogłaś tylko podziękować bogu
za krzywoprzysięstwa i obelgi
nad tobą niewinną stał kat wielki
w trudnych tych latach prześladowań
wierzyłaś że odrodzisz się zupełnie nowa
krwawiły ręce nogi pas i uda
o wolności marzyłaś i że ziszczą się cuda
w kaźni sponiewierana brudna i bosa
siedziałaś skulona czekałaś aż nadejdzie kosa
śmierć nie przychodziła choć o niej marzyłaś
miałaś jedynie wspomnienia jak się bawiłaś
one przyświecały tą chorą pustą egzystencję
wybijała cień z cienia i szarą eminencję
zmieniały się szarości dnia codziennego
zmieniała się wiara i miłość do niego
już nie był przyjacielem ani nawet bratem
zamienił się w chwili z twoim wielkim katem
czas mocno się dłużył i nikt nie nadchodził
w samotności pułapka czyżby ktoś tu ożył?
marne złudzenie i fortuna sensu pozbawiona
już nikt nie przyjdzie jesteś już stracona