na dachu czarna papa
na miarę krojony jak
z samochodów kołpaki
chłopaki na dysce
wciągają nosem czarny proch
nie wiem w co wierzysz
gdy nie oglądasz mnie
uwierz w ducha w sen
idę w dym bohater nocy i dnia
silne przedramiona twarde pięści
pan życia i śmierci
przy suce dwa psy
chcą pomóc mi
załączone koguty
syreny ryk
zgubiłem kilka gram
trawa zielona zielone złoto
na plecach odnowa biologiczna z czarnej tonfy
lubię zwierzęta w poczekalni
w lodówce hibernuję cztery żubry
szalone noce i jej nogi
po nich zawsze Białowieża się śni
rano jeszcze ciepły ledwo widzę
w lodówce ktoś nie zgasił światła