bólu nie skryjesz pod zasłoną zmarszczek
historia kaleczy rozpruwa rany wygojone
czasu nazbyt mało by wzbić się ponad szczyty
nigdy na szczycie zawsze w połowie
dobrze nam w kuchni na dole
stary stół biały obrus zielona herbata
pachnie spalona ziemią
cierniste głaszczę dłonie
uśmiech nade skromny
ciepło słów podaje porcję radości
szczerze rozmowa toczy torem
kot skulony mrukiem pieści
nikt tak jak ja nie wysłucha
efekt placebo uleczy
smutne oczy mówią bardzo wiele
bólu nie skryjesz pod zasłoną zmarszczek
zielona herbata wypita nasze życie upłynie
na dnie esencja kilka kropel których nikt nie wypije
cząstka nas gdzieś zakwitnie