mgłą pokryły się oczy
a myśli ciągle się śmiały
i snuły świetliste plany
mięśnie objęła atrofia
organy wciąż arie grały
usta coś ciągle mówiły
gdy gasło światło szeptały
Osz kur wa jakie to życie jest piękne
wpierw odpłynęły płyny
i rozłożyły się tłuszcze
po nich mięśnie i ścięgna
zetlała skóra
mech pokrył skruszałe kości
zazieleniły się stawy
w zielonej bujnej matni
gniazdo budują trzciniaki
wiatr lubi się tu wyszumieć
a kiedy nadlatuje
uległe trzciny się kładą
kiedy poczują że leci
śpiewają jednym chórem
Osz kur wa jakie to życie jest piękne
gdy hurtem je przelatuje
choć bywa czasami okrutne
bo nikt ot tak nie potrafi
giąć trzciny i kłaść w gołej ziemi