na twarzy pomarszczone daty
w kieszeni zeszyt z matmy skąd się wziął
szkołę opuściłem i rodzinny dom
jestem stary zmęczony
po dniu pełnym dnia
po nocy bez snu
nie potrafię żyć tu i teraz
świat rozpędził się niebezpiecznie
do przepaści lemingi biegną bez hamulców
kilku tu już jest nowe rodzą się
jestem stary zmęczony
po dniu pełnym dnia
po nocy bez snu
bez przekonań bez powołania mam dość
tych ulic dobrobytu słów gonitwy myśli w podsłuchu
palę gumę skręcam skręta palę idę w dym
popłyńmy na wyspie płonie ogień jak sen
ciepło i twoja obecność wystarczy na dzisiejszy wieczór
jestem stary zmęczony
po dniu pełnym dnia
po nocy bez snu