byle cmoknięcie w jeszcze spocone kąciki
leniwe a już spinające się do skoku
ofiara i oprawca
kwiat raczej na mrozie
diamenty sypnięte garścią
na żegnaj nie był to pocałunek ulotny
zbyt nieświadomy z głębi
niespodziewany raczej nieuległy
tama głusząca nurt
w kamieniach śliskich
w stopach i osierdziu
nawet nie był to pocałunek na nie wiem
jak zmienić absolutną pewność
spożywać i przemieniać bez końca
na wieczność na moment
dotykać dotykać
dotykać