pobudził mnie gasnącego prąd stały rosnący
w natężeniu lawiny przeżyć nadchodzący
jak dyrygent w napięciu wznoszący pałeczkę
zmysłowości pełen dając znak orkiestrze
noco ponad chmurami okraszona złotem
budząca się trawo chętna nam być łożem
i ty ziemio pełna krecich korytarzy norek
jam i ciebie
witam was
otworem zwróconym ku słońcu
długofalowe promienie podczerwone zachłannie chłonącym
co w ciemności rozbiegną się na oślep wybuchami śmiechu
zmieszanego z odrobiną nadziei
na spotkanie plemników radości z jajeczkami szczęścia
ona umiera ostatnia _ .