Albo pod pociąg rzucę się?
Może się powieszę?
Po tym na pewno się ucieszę.
A może wrócę do starych nawyków?
Podetnę sobie żyły pod wpływem narkotyków?
Albo skoczę z wysokości!
A jak nie połamię wszystkich kości?
Obudzę się w szpitalu?
Będę wtedy pełna żalu.
Będę zmuszona wrócić
A smierć nadal będzie kusić.
Jak tylko się zacznie
To w czego jestem trakcie.
Kiedy to się w reszcie skończy?
Tylko mi to w życiu mąci.
Kostucha już obok mnie siada
I do ucha szepcze, podpowiada.
Muszę wytrzymać...
Kurwa mać!
Tak mnie ta suka męczyła.
Nareszcie matematyka się skończyła!