na nic burze i cisza przed nimi
w sercach szkwał
przepędził miłość jak psa
poszarzały w popielniku popiół biel włosów
zbudzony świtem narodzony
idę lepszą drogą
niegdyś młodsi
lepsi piękniejsi jak świat
otwarci gotowi nienasyceni
jednak coś nie tak
kładą kłody pod stopy
czerwony żar i głęboki piach
znużeni wieczną walką
przepaści coraz głębszy sens
nie pozwolę przegrać
jeszcze jeden as
wyrywam cię ze snu
w rejs w jedną jedyną stronę
jedynie za siebie nie patrz
zostaw dom
uwierz w przygodę
i sens tego co niepoznane
za horyzontem będzie dobrze
wierzę w nasze słowa i bicie serc
wędrówką czas
zamknięty w źrenicach
popatrz na moja twarz