na powroty nie starczyło jej odwagi
przerażona wzywała
echo taxi
bała się że noc obnaży ją
i nagiej zaśpiewają wilki
siadła jak mleko skulona pod drzwiami
poczuła kwity pod stopami
zdziwiły ją miękkością much
śpiew ptaka przebił
lwi pazur strachu
i najgorętszy ubaw
zaważyło pobliskie mrowisko
podeszła by się jej przyjrzało
miniaturowe miasto
poczuła jak przybiera postać szyszki
zaczęła wydawać zapach sosnowej żywicy
w słojach odnalazła swoją książkę
wróciła na sosnę