mijamy marzenia
przycupnięte cichutko na skraju drogi
czekają
aż ktoś weźmie je w podróż
życia
te całkiem niedorosłe
bawią się okruchami
piasku
przesypując go
między palcami
starsze
przechadzają się
niecierpliwie
w jaskrawych kolorach
koniecznie
chcąc nami zawładnąć
boją się uciekającego
czasu
te najstarsze
zmięte i podniszczone
prawie już przeźroczyste
czekają na to nieuniknione
kiedy opadną na dno duszy
niczym zwęglony
okruch