tutaj na kwadratowej posadzce
na starym materacu
wokół ciemno dotyka mnie zimno
marzną uszy i opuszki palców
zakopany w kocu
przytulam się do ściany
nie zawsze trzeźwo myślę
potykam się o puszki i niedopite browary
zdarza się czasem
że wyspany ruszam w miasto
wtedy dzwonię do mamy
gdy radośnie serce bije
jak na kościele dzwony
zadowolony
wstępuję do baru mlecznego na rogu
zjadam cztery pierogi z okrasą
zdarza się czasem
że wyspany ruszam w miasto
wtedy dzwonię do mamy
syty i pojedzony zawsze myślę
że to popołudnie w niedzielę
nic bardziej mylnego to dopiero środa
dużo zdarzeń i spraw do załatwienia
terminy minuty godziny gonią
nie załatwię wszystkich mniejszych i większych spraw