Pośród nagich na wpół żywych drzew
Bezczelnie śmiało rzucając cień
Wyłania się smogowego ogona tren
Kimże on jest, że się tak panoszy
I kto mu dał prawo do tego?
By swój bezkresnego dymu ogon rozproszyć
I rozrzucać zanieczyszczenia nic nie robiąc sobie z tego
Lecz patrząc na efekt warto sobie uzmysłowić
Że ów potwór nie zrodził się sam z siebie
Jego powołanie do życia zawdzięcza - a jakże - człowiekowi
A widoczne skutki szarogęszenia można nie raz obserwować na niebie
Szczytem ignorancji w cynicznej swej mocy
Jest oburzenia wyraz z całych sił za dnia deklarowany
A szkodliwy rozwój pod osłoną nocy
Staje się faktem, choć próbuje być ukrywany