przemarznięty zeszłoroczny żółty liść
z lodu wyszło dumnie kilka przebiśniegów
na przechadzkę w plener wybrał się pan lis
stare wierzby wiatrem stoją podniecone
lodowato rybny połyskuje staw
przyleciały ptaki wcale nieproszone
do swych dziupli w starych drzewach do swych gniazd
na balkonie pani stoi zasłuchana
w zagubione echo zapomnianych mchów
głodne kury poszły szukać stogu siana
w którym ponoć pełen ziaren złoty żłób
blada mgła obnaża zwolna kształtne ciało
straszne gdzie nikt nie wie południce śpią
ciepły deszcz zacina upaść mu nie dano
niosąc nadchodzącej wiosny cudną woń