Ale nic to. Taki jest mój początek.
Nade mną jasność oddzielona ciemnością,
Ale nic to. Jam jest życia zaczątek.
Cały świat, gdzie tylko wegetowałem
Idealny był dla doczesnego mnie.
Teraz, wreszcie kiedy już wystartowałem
Ani chwili nie wytrzymam już w trumnie.
Czasu mało, coraz mniej, już gnić zaczynam.
Mrok dopełniam samoistnie wbrew mej woli
Czy ja właśnie skrzydła swoje tym podcinam?
Nie utonę w tej bezkresnej nekropolii.
Drążąc ślepe jeszcze korytarze
Muszę wierzyć w powodzenie misji swej.
W własnej pychy utytłany nektarze.
Muszę wierzyć, że pode mną jest gorzej!