we wspólnocie w lipcu świętujemy.
Z Papieżem Franciszkiem się modlimy, wiarę pogłębiamy, nauk słuchamy.
Na niespokojne czasy siłę w serca wlewamy.
Syria krwawi,walki się toczą.
Imigranci na łodziach do Europy uciekają. Europejczycy za trędowatych ich mają
którzy Turcję, Francję i Niemcy masowo
zalewają i ich zasiłki socjalne pobierają.
Na Ukrainie krew bratnią przelewają.
Krym odebrano do Rosji włączono.
Putin za Cara się ma i Ukrainę od wschodu okrawa.
Krew niewinnych ludzi do Boga dociera.
Przyroda się zbuntowała i ludziom
ich mizerię ukazała. Trzęsienie ziemi na środek Włoch
sprowadziła, miasteczko górzyste
Amatrice w niwecz obróciła.
Na nasz kraj również opatrzność
się zdenerwowała. Zapewne za zgodę narodową w polityce która już od kilku lat trwa.
W sierpniu gdy Papieża pożegnaliśmy burze się rozpętały, gradobicia Polskę udekorowały.
Trąba powietrzna na wschodzie kraj odwiedziła
która w tornado się przeobraziła. Drzewa z korzeniami wyrywała,
dachy z budynków pozmiatała.
W tym roku po Wielkanocy znów Opatrzność nam palcem pogroziła.
Na część kraju mrozik sprowadziła.
Kolorowo kwitnące drzewa
pierzynką śnieżną przykryła.