i wie, że nie ma łaski i że stąpali tu ludzie.
Pod butami, co nie jest śmieszne
ani głupie kiedy z manii ich zepsuje.
Idzie dalej, latem wsypano mu piasek,
za to śmianie ,za pustkę ,za kłótnię,
że idzie ,nie stoi tylko tak jakby luźniej.
Sam wiesz ,słyszałeś ,że jego Mianem
jest wieczne gadanie nie pisanie o jutrze.
Ale zmienia się, zakłada maskę
kiedy przechodzi obok okolicznych pól,
z płaczem Panie ,ty wolisz nie patrzeć
bo jeszcze nie zasłużył na łaskę.
Widziałeś go z dali już
wtedy bawił się kluczem
wnet zabrano ten klucz.
Możesz wytknąć jego dawne błędy
lecz to dawkowanie słów a nie nawijanie
można zdefiniować pomaganiem..
Ale mów mu dalej, on jest pomiędzy
łatwy dla niego upadek jak i powstanie.
Mów mu, jaki jest smieszny,
jak kaleczy, do czego jest skłonny nędznik
kiedy klęczy wokół spadających świateł
tych kwiatów, więdnących
i wstających zza światów.
Tych świateł gasnących
czekających nazajutrz
a żeby zapalić ich
krzyczących do nocy
upadli ze strachu.