niezbadanych pokrytych żółtym piachem
ścieżek wydeptanych nie przetartych szlaków
wiele spalonych mostów gniewnych słów
stalowych pomostów i drewnianych kładek
pokrytych mchem i osadem
na słowa liczę bez słów rozczarowania
kłopotem droga bez wyjścia w jedna stronę
gdzie czai się zło za pasem a w dłoni krzyż
co chroni i łagodzi ból cierpienie czasem
im mocniej wierze tym bardziej doświadczam zbawczej siły
nie łatwo ronić łzy i płakać w nocy cieniu pokoju
zapadam się w przydrożnym rowie
wymawiam słów modlitwę słów nie trwonię
nie zarzekam się nie jestem pewien lecz mam nadzieję
przed nami tyle dróg nieznanych spalonych słońcem
niezbadanych pokrytych żółtym piachem