aby wierzyć
a do zwątpienia
wystarczą mi ludzie
nie wiem co straszniejsze
obraz czy podobieństwo -
strach na kolanach
nie przekonuje
lubię ciszę świątyń
zmieszaną ze skrzypieniem
starego drewna
i zapach mirry
naiwność przykładam do świeżych ran
odpoczywam - nabieram sił
nie z kolorowych wspomnień
a ze zwykłych powszednich nadziei
rozsypane dni
jak szkiełka kalejdoskopu
pozostawiają ślad
choć na chwilę