Widok mnie onieśmielał
Gór i Jej
Patrzyłem jak oddycha
I też oddychałem
Smutkiem
Kacem
I górami
Zapaliłbym papierosa
Ale wszystkie wypaliłem
Leżąc na ławce
Gdzieś pod piekłoskłonem
Na którym nawet gwiazd nie było
I pijąc tanie czerwone wino
Samotnie
Pięknie
Słyszałem śmiechy
I historie o tym
Jak ktoś wyruchał jakieś dziecko
Słyszałem jak wątroba umiera
I ja z nią umierałem
Noc była zimna
Jej oczy ciepłe
Koc miękki
Pamiętam że ktoś przyszedł
Uderzył mnie kilka razy
I wreszcie zostawił w spokoju
Gdy się obudziłem
Miałem zżółknięte paznokcie