i wyjebałem się na glebę
czasami zmieniam perspektywę
gdy jestem już po nie jednym piwie
wciąż w wolność serce wpycham
i pytam się głupiego Zdzicha
chcę przyjąć z życia jak najwięcej
by wyssać cipę jakieś panience
tych kilka parszywych nocnych chwil
wpatruje się we mnie jakiś debil
przyprawia fałszywiec o ból głowy
nosząc na sobie dziurawe kalesony