Wierzchołki granie, turnie,
Spowija wszystko-otula,grozi
Przestrzeń tak nieodgadniona
Majestatyczne arcydzieło
Nadginają linię horyzontu
Wytrzymałość i strach w zażyłości z nimi trwają
Braku pokory skargi złości -na to nie przyzwalają
Trud i piękno- tak pociągające
Że nie podołasz tej rozłące
Przed oczyma ściany gór jak płaszcz rozpostarte
Ryzyko wpisane –jak szczeliny w ścianę
Majestat jak nokaut powala
Ta utęskniona potrzeba wolności
Zmysłów,ciała i ducha