kawałek po kawałku
policzek dłoń serce
splątane myśli
próbuję rozwikłać rozumem
w końcu nić przecinam kłębek z rąk mi wypada upuszczam
tryskają wspomnienia jak sztuczne ognie ożywają blaskiem po chwili gasną
dłoń na szyi czuję pulsującą
i głos on nie żyje
po chwili się unoszę
i lecę gdzie dusza zapragnie
jakie to dziwne
gdy czuję się tobą