wchodzisz i nic nie masz
i nic nie wyniesiesz
ogolą czaszkę do zera
ubiorą w zieleń
ścisną pasem w pół
oddzielą mózg od nóg
poznasz beskidzkie szczyty
pot bardziej słony od soli
pożegnaj dziewczyny i uciechy
nauczą cię strzelać
czołgać się i skrycie skradać
zasypiasz z bronią
pod poduszką kartka z modlitwą
prosisz o to by zasnąć w nocy
częste wart i służby
dowódcy jakby mogli łamali by kości
na wypoczynek nie ma co czekać
jeszcze dwadzieścia lat jeszcze kilka świąt
wrócisz do swojej wioski