ktoś wyrzucił je z domu
patrzyło słodkimi oczkami
z racji szczenięctwa i głodu
chude z poplątanymi nóżkami
gdy wystawiłem dłoń
natychmiast zęby wbiło
po chwili puściło i wić się zaczęło
skomleć i czołgać u stóp
w końcu odwróciło na grzbiet
odsłaniając miękki brzuch
a potem to już poszło za mną aż do końca
nieśmiało przekroczyło próg długo piło
potem kiedy usiadłem do kolacji wskoczyło na stół
groźnie warknęło i wyjadło karmę
wypiłem tylko herbatę której nie tknęło
po części z głodu
z braku wprawy i pewności siebie w takiej sytuacji
zatoczywszy nóżkami
udałem śpioszka
w sypialni leżały jej oczy
na wpół przykryte kołdrą
błyszczały czy raczej opalizowały
wyglądała kusząco zdystansowana
smukła i harmonijnie zbudowana
blondynka o ciemnej karnacji
chwilami jak cyganka czarna
opalenizną gdzieniegdzie pokryta
skrawkami futra z norek
pod którymi najprawdopodobniej mieściły się jamki
aksamitem wyścielone
środkowym palcem
wyciągnięta w charakterystycznej pozie
kiwała ku mnie dwuznacznie
pobiegłem zaczarowany
trampki tylko ściągnąłem po drodze
z tratwy dochodziły piski
słońce było tuż nad głowami
pokój zapanował o świcie
w kuchni rządziły mamuty
szorstkowłose
dłubały w nosie toczyły kulki i wydzielały
orientalne aromaty
na klatce myszy
w wannie pływały piwonie
piranie pakowały walizki
obudziłem się nagi i łysy
jakbym spadł z huśtawki
dokoła walały się czyste kartki
na podłodze
leżała agrafka