niebo zawsze było na wyciągnięcie ręki
jak bezkresne jezioro
wypełnione po brzegi żywym światłem
wystarczyło zanurzyć dłoń
by posmakować czystej radości
o zapachu słońca i świeżo skoszonej trawy
smakowaliśmy tę radość
do samego dna
smakowaliśmy do upadłego
w dzieciństwie
łąki zawsze były otwarte na ościerz
jak ziemia obiecana
usłana kobiercami kwitnących marzeń
wystarczyło dosiąść wiatru
by zakosztować prawdziwej wolności
o smaku dzikiego miodu i przygody
kosztowaliśmy tej wolności
do samego dna
kosztowaliśmy do upadłego
w dzieciństwie
zawsze było tylko tu i tylko teraz
czas zamknięty w klepsydrze
odmierzał jedynie kolejne kroki
dzielące nas od zabawy do zabawy
wystarczyła jedynie piasku garść
by wziąść w posiadanie cały świat
i wszystkie nienarodzone jutra
upajaliśmy się każdą chwilą
do samego dna
upajaliśmy się do upadłego
dziś
to niebo zwiędło doszczętnie w szarości
kwieciste łąki wycięto do nagiej skóry
marzenia, dawno stoczyła już rdza
nam pozostały zmartwienia i troski
wyblakłe wspomnienia
w świecie z plastiku i szkła
i czas
który spija z nas życie
każdego dnia
spija Nas
do samego dna
do upadłego