Świeci słonko w okno.
Zachęca do życia dzień.
Lecz my życia nie chcemy.
To słonko to dla nas cień.
Woła do życia ukochana.
Lecz my nie słyszymy wołania.
Nie czujemy miłości.
Ona już dawno wyparowała.
Mija kilka godzin.
W noc zmienia się dzień.
Jeszcze przez kilka miesięcy.
Powtarzać się będzie sekwencja tych scen.
Aż pewnego dnia dnia.
Zobaczymy słonko nie cień.
Zachęci nas 2 końcu do życia dzień.
Poczujemy miłość.
Która do nas wróciła.
Tylko nie ma już ukochanej wołania.
Jej już tu nie ma w czas ten.