Idę parkiem, alejami drzew pokrytych nocą
Z papierosem czy bez niego, to i tak tylko umilacz
Tak mi właśnie wieczór mija, tak mi właśnie życie mija.
Coś się kończy, coś zaczyna, we mnie rośnie wciąż apatia
dekadentyzm mnie dobija, a ten wiersz to ma terapia.
Powiedz gdzie się zagubiłaś? Moja droga duszo bratnia,
w chwili gniewu Cię skreśliłem, pękło jak mydlana bańka.
Koniec lipca, kiedy dzieliliśmy razem łóżko,
a początek września kiedy samemu nie mogłem usnąć.
Teraz niczym liść na drzewie przed zimą wolałbym uschnąć
Bo nie czując smaku Twoich ust jestem istotą pustą.
Może nie cierpię tak jak Werter, może nawet gorzej.
On przynajmniej miał odwagę kulę w głowę sobie włożyć.
Coś się kończy coś zaczyna, we mnie rośnie wciąż apatia
dekadentyzm mnie dobija, a ten wiersz to ma terapia.
Nawet rymy te nie mają zbyt wielkiego sensu,
Gdy nie piszę ich dla Ciebie to jest zwyczajnie bezsensu…