jak zbudował z pustki
bo nie miał z niczego!
Zawitaj się, daję część
coś nowego, dawne słowa
posiadają się z kluczy
do wnętrza mego!
Dziewczę, o usty boskiego
dźwięcznie mawiałaś smutki
Rzewnemi łzami wtóruję od nowa
W nowiu,pękniętymi miejskiego ciężaru
miejsce znaczyliśmy nasze szczęście!
Bez niego..bez niej konam
bez grzejącego w toniach pełnego żaru
zimna trzymała serce w dłoniach.
Dzisiaj do skały przywieram
ona przewiera klęskę na stopach
Z podobna wywarło zdumienie
gdy naszło zejście na stopniach
Nie mam Boga, może twojego uśmiercę
jeśli nie da więcej, niż sztuczna wytłocznia!