w kieszeni zaciskasz pięści
mściwy i wypełniony gniewem
zazdrość aż kipi gdy widzisz jak bratu
przybywa lat siwych włosów lecz radość i szczęścia Bóg mu nie skąpi
prowadzi
po kresie Połonin we mgłach
po rosie dzikich traw
gdzie
serca otwarte na świat
kołaczą do nieba bram
niebieski Ojcze szczęście daj nam
wybacz niegodziwym bo błądzą
świat oszukał ich bo chcieli zbyt wiele
idę w tłum idę sam chodzie za mną
odnajdę siebie odnajdę miłość
odnajdę boską prawdę złota miłość
głodny zjem jagód wodą ze strumyka popiję
wszystko co przeminęło
zachłysnąć się tym co przede mną